R
Signifer
Dołączył: 10 Maj 2007
Posty: 135
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 23:27, 07 Wrz 2007 Temat postu: MIECZ CZY KĄDZIEL |
|
|
czyli o sytuacji kobiet w średniowieczu słów kilka
[link widoczny dla zalogowanych]
o wojowniczkach tez jest
Cytat: | Należy podkreślić, że kobiety w średniowieczu miały prawa równe mężczyznom bez względu na to, że zazwyczaj nie były w stanie zbrojnie służyć swojemu suzerenowi lub też wieść swoich wasali. Zwykle na przeszkodzie stało macierzyństwo i słabsza budowa fizyczna. Nie mniej jednak przypadki, gdy kobiety walczyły na równi z mężczyznami wcale nie były takie odosobnione i pozwolę sobie przytoczyć tu kilka przykładów.
Izabela, córka Szymona I z Montfort doprowadziła do wojny feudalnej z hrabiną Evreux. Jak pisze kronikarz Orderic Vital Izabela pozwoliła sobie na obraźliwe słowa a obie panie były ponoć nadobne, acz niedyskretne i porywcze. Kronikarz wspomina też, że w czasie tej wojny Izabela przywdziewała kolczugę i walczyła konno jak mężczyzna a śmiałością nie ustępowała konnym w pancerzach, ani żołnierzom zbrojnym w oszczepy.
Kolejna pani, Ida z Austrii w 1101 roku wyrusza sama zbrojnie do Palestyny.
Wojownicza księżniczka Lombardii, żona Roberta Giuscarda, Sichelgaita, walczy zbrojnie u jego boku, ganiając po polu bitwy uciekających żołnierzy i zmuszając ich groźbami do walki.
Joanna de Danpierre, księżniczka Montfort (1300- 1374) podczas obrony Hennebont nosi zbroję i jeździ na bojowym rumaku. Wydostaje się z miasta na czele 300 jeźdźców i toruje drogę do Brestu, skąd powraca z dodatkowymi sześcioma setkami ludzi.
Malowniczą postacią była Agnes Randolph, zwana Czarną Agnieszką, hrabina Dunbar, która podczas nieobecności męża przez 6 miesięcy broni zamku (1338) przed earlem Salibury. Podczas oblężenia karze ona swoim damom dworu ostentacyjnie "odkurzać" chusteczkami blanki zamku naruszone przez angielskie katapulty. Gdy natomiast Anglicy przyprowadzają pod mury jej brata (earla Moray) grożąc że go zabiją, jeśli Agnieszka nie podda zamku, nie ugina się ona pod szantażem mówiąc, że co najwyżej to będzie znaczyć, że teraz ona jest earlem i ma jeszcze większe powody by się nie poddać.
Inną ciekawą panią była Matylda toskańska (1046-1115), która sama dowodzi swoimi oddziałami ponoć z mieczem swojego ojca w dłoni. Przez 30 lat pozostawała w służbie najpierw papieża Grzegorza VII a potem Urbana II. Słynny zamek w Canossie, do którego schronił się papież i przed którym trzy dni boso stał cesarz Henryk IV był właśnie zamkiem Matyldy. Na starość wstąpiła na zasłużoną emeryturę do klasztoru benedyktyńskiego, ale i tu raz jeszcze przyszło jej użyć oręża przeciwko buntowi w pobliskim mieście Mantui.
Z innych pań nie tylko walczących z mieczem w dłoni, ale i prowadzących własne oddziały do walki można też wymienić chociażby Urracę, królową Aragonii, Matyldę z Ramsbury, kochankę biskupa Rogera z Salisbury, która dowodziła jego zamkiem w Devizes, Joannę de Clisson, która mszcząc się na Filipie Pięknym za śmierć swojego męża zatapiała i łupiła jego statki jako piratka (ponoć opiekując się cały czas dwójką swoich małych dzieci).
Inna pani, Maria Bertranda, żona wicehrabiego Orthezu, Garciasa Arnolda z Navailles zaciąga się z nim wspólnie do służby wojskowej w 1262 roku.
Dużo walczących kobiet pozostało bezimiennymi jak np. te, które w zbrojach znajdywano na polach bitew krzyżowców i które muzułmański historyk Imad-ad-Din opisuje z takim przerażeniem; kobiety strzelające z łuków bądź obsługujące machiny oblężnicze jak np. kobieta w zielonej pelerynie, która podczas oblężenia Akki (1191) bez przerwy miotała strzały, które ugodziły wielu aż wreszcie zabiliśmy ją, a jej łuk zanieśliśmy sułtanowi jak pisze kronikarz Baha-ad Din. Inna niewiasta, a było to podczas oblężenia przez wojsko Saladyna zamku Burzuajh tak zręcznie obsługiwała machinę oblężniczą, że wyeliminowała z walki wiele machin wroga. |
|
|